Często spotykamy się z uczuciem lenistwa. Niby chcemy coś zrobić, ale brakuje nam siły albo ochoty. W głowie ciągle sobie powtarzamy: nie chce mi się, nie mam na to sił czy nie mam czasu. U mnie pojawia się to coraz rzadziej, mimo że miewam momenty zwątpienia. Udało mi się połączyć naukę, treningi i czas dla siebie czy znajomych. Często słyszę: Jak Ty to robisz? A odpowiedź jest bardzo prosta: wystarczy chcieć! Łatwo się mówi, ale trudniej zrobić. Jednak czy aby na pewno? Spróbuję pokazać na swoim przykładzie, że to wcale nie jest takie trudne jakby nam się zdawało. Jako, że sport to moja pasja, najłatwiej mi będzie wytłumaczyć na jego podstawie. Jednak zasady, które ja stosuję, by utrzymać motywację sprawdzą się we wszystkich dziedzinach życia.
Po pierwsze trzeba robić to co się lubi i co sprawia przyjemność.
Jak mamy chodzić uśmiechnięci i pełni życia jeśli robimy coś na co nie mamy w ogóle ochoty? Nie oznacza to jednak, że jeśli nie lubimy się uczyć czy pracować mamy to od razu rzucić. Są pewne rzeczy, których nie da się przeskoczyć, ale można niechęć do nich trochę załagodzić. Wystarczy wybrać kierunek czy pracę związaną z naszymi zainteresowaniami. Mi się to udało 🙂 Wybierając kierunek nie patrzyłem na innych, jaką ma renomę tylko czy będzie mnie to interesowało. Dzięki temu, jest większa chęć żeby pójść na zajęcia, a i łatwiej się zmotywować do porannego wstawania. Z pracą było podobnie. To jest jeden z kluczy do sukcesu.
Po drugie to mieć swoje zainteresowania.
Nic mnie nie motywuje do działania lepiej niż myśl, że im szybciej wykonam swoje obowiązki, tym szybciej pójdę pobiegać czy pojeździć na rowerze. Nawet jak nie mogę wyjść na trening to poszerzam swoją wiedzę na temat treningów. Pozwala to chociaż na chwilę się oderwać. Często podczas nauki, robiąc chwilę przerwy, włączam filmik z jakiś zawodów. Przypominam sobie swoje starty. Odrywam myśli od nauki. Jak mamy się zmotywować, skoro ciągle myślimy ile mamy jeszcze do zrobienia. A tak nawet parę minut odpoczynku, kilka miłych wspomnień pozwoli zebrać siły na dalszą walkę.
Po trzecie to dobrze rozplanować sobie czas.
Warto ważniejsze rzeczy zapisywać sobie w kalendarzu i rozplanowywać czas. Owszem spontan jest bardzo fajny, ale na dłuższą metę bez planu nic nie wyjdzie. W tygodniu trenuję około 6/7 razy. Gdyby nie solidny plan to wszystko by się rozsypało. Mam konkretnie zaplanowane, kiedy się uczę a kiedy trenuję. W dodatku jak mam wszystko rozplanowane to łatwiej mi się zmotywować do działania, bo wiem że jak czegoś nie zrobię, to kolejnych rzeczy też nie. Kiedyś nie miałem planu działania. Zabierając się do nauki, brałem książkę w rękę i siedziałem nad nią, przy okazji robiąc tysiące innych rzeczy. I chcąc nie chcąc kończyło się na tym, że marnowałem cały dzień nic pożytecznego nie robiąc. Z planem jest to o wiele łatwiejsze, bo wiemy co mamy do zrobienia.
Po czwarte to wyznaczaj sobie cele do zrealizowania.
Nie oszukujmy się, nic tak nie motywuje do działania jak zwycięstwo. Dlatego wyznaczajmy sobie cele, które chcemy realizować. Często się zdarza, że ktoś sobie coś postanowił, ale mu nie wyszło więc mówi, że się do tego nie nadaje. Tylko nikt się nie zastanawia dlaczego tak się dzieje. Jednak odpowiedź jest bardzo prosta. Za wysoko sobie stawiamy poprzeczkę. Odnosimy porażki i się poddajemy. Dlatego zawsze powtarzam, postaw sobie realne cele, a z czasem podwyższaj poziom trudności. Masz problemy w nauce i ledwo zaliczasz przedmioty, a chcesz mieć lepsze oceny? Nie wymagaj od siebie samych piątek. Na wszystko potrzeba czasu! Zacznij od systematyczności, potem lepszych ocen z jednego przedmiotu, później z kolejnego, aż w końcu ze wszystkich będą wpadać same piątki. Tak samo jest ze sportem. Aby coś osiągnąć potrzeba sporo wylanego potu i poświęconego czasu. Osiągane wyniki to efekt ciężkiej pracy, nic lekko nie przychodzi. Zakładałem sobie nowe cele, ale patrząc na swoje możliwości. Dzięki temu, wszystkie założenia udawało się realizować. Odnosiłem swoje małe zwycięstwo, które pchało mnie do dalszej pracy. Zaczynając przygodę z bieganiem zaczynałem stopniowo. Na początku moje treningi miały niecałe 2km, potem 5km, później zacząłem biegać dyszki, aż sezon zakończyłem półmaratonem. Tak samo było z triathlonem. Nie rzuciłem się od razu na „połówkę”, tylko zacząłem od najkrótszego dystansu. Teraz ten dystans stopniowo zwiększam. Zmniejszając dystans, zwiększyłem szanse na powodzenie, a sukcesy dodawały motywacji do dalszego działania. Udowadniałem sobie, że jestem w stanie to zrobić. Jednak trzeba pamiętać by nie osiadać za szybko na laurach.
Piąty punkt będzie mocno związany z poprzednim, czyli spełniaj marzenia!
Nic nie dodaje tak chęci do działania, jak realizowanie marzeń z dzieciństwa. Moment, w którym nasze myśli, wyobrażenia stają się realne. W moim wypadku, od małego marzyła mi się kariera sportowca, wyjazdy do innych miast na zawody transmitowane przez telewizję czy ściganie się z najlepszymi. Teraz to wszystko staje się realne. Już w czerwcu wystartuje w stolicy naszego kraju. Będę rywalizować z najlepszymi zawodnikami w naszym kraju, a całe zawody będzie można obejrzeć w telewizji. Co prawda internetowej, ale telewizji! 😉 Sama myśl, że to co kiedyś było tylko wyobrażeniem staje się coraz bardziej realne, daje mega kopa do działania. Pamiętam swój pierwszy start, pierwszy krok do spełnienia marzeń. Byłem tak naładowany pozytywną energią, a uśmiech nie schodził z twarzy. Ten moment, był takim oderwaniem od rzeczywistości i dodał chęci do dalszego działania. W kryzysowych momentach przypominam sobie te chwile, a motywacja od razu wraca.
Po szóste. Znajdź ludzi, z taką samą pasją i marzeniami jak Ty.
Pozwala to na poznawanie wielu nowych osób i zawieranie znajomości. W grupie zawsze raźniej przezwyciężyć momenty zwątpienia i zmotywować się do działania. Mi osobiście łatwiej jest zmusić się do wyjścia na trening, gdy wiem że znajomi na mnie czekają. Głupio mi ich tak po prostu wystawić. Nie znasz w okolicy osób z takimi samymi zainteresowaniami? W dobie internetu to nie jest żaden problem. Wystarczy profil na Instagramie czy odpowiednia grupa na facebook’u. Nawet jeden „głupi” komentarz potrafi zmotywować.
Siódmy punkt może zabrzmi trochę absurdalnie, ale jak nie masz sił to odpuść.
Pewnie wiele osób się w tym momencie zdziwi. Cały czas pisałem idź do przodu, działaj a tu nagle odpuść? Ale tak. Człowiek jest tylko człowiekiem i nie będzie pracować cały czas jak maszyna. Czasem potrzeba odpoczynku. Nawet mi się zdarza, że mam dość. Przychodzi moment, kiedy nic mi się nie chce. Bywały chwile, gdy wstawałem rano na trening, ubierałem buty do biegania i… po prostu przebierałem się z powrotem w piżamę i szedłem spać. Motywacja motywacją, działanie działaniem, ale nasz organizm też potrzebuje odpoczynku i nie możemy go doprowadzać do granic wytrzymałości, bo łatwo zrobić o jeden krok za dużo. Możemy wyznaczyć sobie cele, które będziemy realizować zgodnie z naszym planem, ale w pewnym momencie wszystko może runąć. Warto wtedy sobie na chwile odpuścić. W sporcie ważny jest trening, ale ważniejsza jest regeneracja. Tak i nam w życiu codziennym potrzebna jest od czasu do czasu chwila na złapanie oddechu. Jak mamy dobrze funkcjonować, skoro od rana do wieczora pracujemy. Nawet jak sprawia nam to przyjemność, to nasz organizm musi odpocząć. Dlatego na wszystkie kryzysy najlepsza jest drzemka, która pomaga organizmowi się wyciszyć i nabrać sił do dalszej pracy. Jest późno w nocy, nic nie umiesz a za dwa dni masz egzamin? Połóż się spać! Zmęczony organizm i tak nie przyswoi nowych informacji. Lepiej zamiast się zamęczać, odpocznij i zacznij od nowego dnia jeszcze raz. U mnie ten sposób nie raz się sprawdził. Zamiast uczyć się po nocach, wole iść szybciej spać i porządnie wypocząć.
Dodatkowo warto się po prostu przejść na świeżym powietrzu. Wbrew pozorom, spacery bardzo fajnie ładują pozytywną energią na cały dzień. U mnie to się idealnie łączy z moją pasją. Często mając zajęcia na późniejszą godzinę, wstaję rano pobiegać. Niby trzeba rano wstać, ale dotleniony mózg dużo lepiej pracuje przez cały dzień, dzięki czemu łatwiej nabrać chęci do pracy. Nie masz czasu na spacery? Żaden problem, wysiądź dwa przystanki wcześniej i się przejdź.
Podsumowując, jak ja to robię, że udaje mi się wszystko zaliczyć na sesji, zrobić porządny trening i spotkać się ze znajomymi? Robię to, co sprawia mi radość, spełniając swoje marzenia, realizując wcześniej założony plan. Przy tym dbam o odpoczynek i ładuję akumulatory na świeżym powietrzu. To jest taka moja mała tajemnica na motywacje do działania.