Od początku XX wieku stroje kąpielowe ulegały stopniowej redukcji. Zmianom tym sprzyjała moda na aktywne formy spędzania wolnego czasu oraz wprowadzenie w szkołach gimnastyki jako zajęć obowiązkowych. Od lat 20-tych XX wieku panie na plaże zaczęły przychodzić w dwuczęściowych kostiumach złożonych z topu na ramiączkach i krótkich spodenek. W latach 30-tych szorty skurczyły się do postaci majtek, a w części górnej pojawiły się fiszbiny.
Prawdziwą rewolucją okazało się jednak bikini. W 1946 roku zaprezentowali je najpierw Jacques Heim w Cannes, a nieco później w Paryżu Louis Réard. Dwuczęściowy i bardzo kusy kostium pierwotnie nazwano „atome”, jednak negatywne skojarzenia z bombą atomową doprowadziły do przemianowania go na „bikini”. Określenie to nadal pozostawało jednak w sferze skojarzeń „wybuchowych”, bowiem pochodzi od nazwy atolu, w okolicach którego przeprowadzano pierwsze próby atomowe. Skąd takie zestawienie? Ano stąd, że pojawienie się skąpego kostiumu było prawdziwą bombą dla ówczesnego społeczeństwa.
Początkowo bikini wywoływało społeczne zgorszenie, jednak coraz mniej pruderyjnie i coraz chętniej prezentujące swoje wdzięki panie szybko je pokochały. Do wielkiej popularności bikini przyczyniły się zwłaszcza gwiazdy filmowe, takie jak Sophia Loren i Brigitte Bardot oraz ówczesna kinematografia. Wszyscy pamiętamy zapewne scenę z należącego do bondowskiej serii filmu „Dr No”, w którym Ursula Andress wyłania się z wody ubrana w bikini i uzbrojona w nóż zatknięty za pas. Któraż z nas nie chciałaby się tak prezentować i któryż mężczyzna byłby w stanie oprzeć się takim wdziękom?
Kolejnym szokiem w świecie mody plażowej okazało się monokini, czyli strój odsłaniający piersi, autorstwa amerykańskiego projektanta Rudiego Gienricha. Było ono jednym z owoców rewolucji obyczajowej lat 60-tych i stanowiło kolejny krok na drodze do opalania się topless. W latach 80-tych kostiumy bikini odsłaniały jeszcze więcej, a to za sprawą najsłynniejszych „sznurków”, jakie kiedykolwiek pojawiły się na rynku, czyli stringów. Od tego czasu żadnych spektakularnych przewrotów w świecie strojów już nie było, jednak cały czas ulegały one drobnym modyfikacjom – zmieniały kolory, wzory i dodatki.
Mówiąc o kostiumach kąpielowych trzeba zwrócić uwagę nie tylko na to, jak bardzo skurczyły się one od XIX wieku, ale też na to, jaką drogę przeszły one jeśli chodzi o estetykę, wygodę i praktycyzm. I tak kiepsko sprawdzająca się w warunkach wodnych wełna w latach 30-tych XX w. ustąpiła miejsca lżejszej i znacznie przyjemniejszej bawełnie, z kolei w latach 70-tych pojawiła się magiczna lycra. Pięknie dopasowująca się do ciała, elastyczna, niekrępująca ruchów i nie wchłaniająca wody tkanina stworzyła zupełnie nowe możliwości w projektowaniu strojów kąpielowych i przyczyniła się do powrotu pięknie podkreślających figurę jednoczęściówek.
Kostiumy przeżyły rewolucję w jeszcze jednej dziedzinie. Jeszcze w latach 20-tych XX wieku wśród kolorów królowała czerń, a we wzornictwie przeważały geometryczne kształty. Dziś stroje zachwycają paletą mocnych, soczystych barw i oryginalnymi deseniami, od klasycznych kwiatów, pasków czy grochów poczynając na orientalnych wzorach i sprawiających wrażenie malowanych ręcznie mazach kończąc.
Stroje kąpielowe mają długą i barwną historię. Z nieestetycznych i niewygodnych pancerzy na przestrzeni wieków stały się one seksownymi, odsłaniającymi kobiece uroki kusidełkami. Cóż, czasem jednak dobrze dać się ponieść niezmordowanej wyobraźni i zmysłowym pragnieniom.