Zauważyliście to też? Jeszcze 10 lat temu w zaludnionym miejscu, na przestrzeni w kształcie kwadratu o boku 100 metrów, było co najmniej kilkunastu gości z długimi włosami, w koszulkach z logami zespołów lub mrocznymi nadrukami, w przetartych dżinsach lub bojówkach, obutych w glany – jednym słowem metali. Teraz po podróży po mieście można takich policzyć na palcach jednej ręki.
Zapytałem również młodszych, gdyż sprawa mnie nurtuje: gdzie ci wszyscy długowłosi goście w koszulkach Iron Maiden, Kat, Helloween, Metallica, Megadeth, Vader, Korn, Slipknot? Gdzie ich dziewczyny w bluzkach z siateczki, z „pieszczochami” na nadgarstkach? Wyparowali? Ludzie z młodszych roczników potwierdzają: Nie ma już prawie metali. Czasami zdarzy się jakiś stary gwardzista – relikt minionej epoki. I nie tyczy się to tylko metali. Tak samo ze świeczką można szukać punkowców, wyróżniających się swoim ubiorem hiphopowców czy gothów.
Kiedyś koleś z równoległej klasy w gimnazjum stracił oryginalną bluzę Metalliki. Zabrali mu ją inni „fani” thrashowców. Dlaczego? Bo zająknął się przy wymienianiu piosenek z „Czarnego Albumu”. Tak, byli pijani, starsi od niego o dobre parę lat, ale stało się. Wtedy to były emocje: Dysputy z kumplami; rozprawianie czy Machine Head to prekursorzy nu metalu, albo czy Deep Purple powinno być bardziej utytułowane od Led Zeppelin. Kłóciło się o pierdoły, że wszystko przed Kill’em All to nie klasyczna Metallica (żart z ortodoksów), a Korn to produkt marketingowy; dissowało się fanów Linkin Park jako pseudo metalowców; dogryzało się kumplowi za słuchanie Depeche Mode, a on docinał za słuchanie Rammstein. Kupowało się Tylko Rocka, Teraz Rocka, Metal Hammer, przynosiło do szkoły by na przerwach czytać z kumplami.
Teraz emocji już nie ma. Nie ma pionierów, ewolucji stylów, nie ma subkultur muzycznych, ani zaangażowanych dziennikarzy jak jeszcze dekadę temu. Nie ma napięcia przy słuchaniu audycji radiowych, wyczekiwaniu na ulubioną piosenkę, szukania MTV2 w nowym pakiecie kablówki.
Wszystkiemu temu jest winnych kilku wujków: wujek YouTube, wujek Spotify, wujek Facebook i kilku dalszych wujków. Nie zapomnijmy również o wujku-seniorze, czyli MySpace. Tak, to właśnie oni – wujkowie dobre rady, którzy zawsze służą, przyczynili się do przetrzebienia subkultur muzycznych. Mniej więcej 10 lat temu zaczęła następować „era eklektyzmu”. To znaczy, każdy mógł w łatwy sposób dotrzeć do bardzo odmiennych rodzajów sztuki.
Peter – lider bardzo zasłużonej polskiej kapeli Vader, narzekał kilka lat temu, że już się nie słucha płyt jak dawniej. I coś w tym jest.
Byłem chyba ostatnim z ostatnich, którzy kupowali płyty, by je słuchać w całości. Teraz mam 100 płyt (oryginalnych oczywiście) i nie mam kiedy ich słuchać. Nawet gdy mogę sobie na to pozwolić, wolę inne zajęcia Wyrosłem? Nie. Zmieniły mi się gusta? Trochę, ale nie na tyle by rezygnować z poprzednich. Po prostu, nie ma już magii we wrzuceniu do odtwarzacza „Toxicity”, „Is This It?”, „Turn On The Bright Ligts”, „Origin Of Symmetry” czy „Blackout”. Nie ma tego dreszczyku, przeżywania, śledzenia, zabawy. Nie ma wyjątkowości. Zamiast wysłuchiwania płyty od a do z, korci mnie słuchanie mp3 lub list odtwarzania na YouTube. Jest praktyczniejsze. Jest szybsze. Jeżeli chcę, to mam wszystko urozmaicone, jeżeli nie, odpalam mp3 danego artysty. Z jednej strony to źle, ale…
…rok temu byłem na koncercie In Flames. Było super. Mimo, że nie jestem ich wielkim fanem, to czułem frajdę z show i szacunek do tych gości za zaangażowanie. Ale na tym koncercie było niewielu metali. Byli młodzi ludzie słuchający In Flames, zaangażowani sercem, a nie subkulturą. I to jest fajne.
Tak więc odpowiadając na pytanie z tytułu: metale oraz inni przedstawiciele subkultur muzycznych rozmyli się. Rozmyli się w różnorodności. Można narzekać, że przeminęły: urok, przynależność, nutka nostalgii, zaangażowanie. Ale to nieprawda. Gdyby tak było, to ani Scorpionsi, ani Black Sabbath, ani Foo Fighters nie mieliby po co grać. A grają. Mało tego, przyciągają tak samo jak dawniej tysiące ludzi. Tylko, że ci ludzie tak samo słuchają Adele, Eda Sheerana, Abbę, Queen, Justina Timberlake’a. Metale kiedyś z pewnością powrócą, jak inni. Może w pokoleniu naszych dzieci. Postmodernizm jest wielkim kołem, które przynosi cyklicznie rzekomo zapomniane trendy i dekonstruuje stary porządek.